I managed!

Dość rzadko spotyka mnie tak odczuwalnie niepohamowana radość, no ale proszę, zdarzyło się to chyba drugi raz w życiu - prawie popłakałam się ze szczęścia - tak, dobrze widzicie, zdałam egzamin praktyczny na prawo jazdy, w dodatku ZA PIERWSZYM RAZEM♥! Dumni? Bo ja z siebie bardzo:)

Wiadomo, kilka błędów było, stresu jakoś u mnie dość mało, za to plac bezbłędnie, proszę państwa! Za dwa tygodnie odbieram dokument, więc lepiej uważajcie na drogach, hehe. Ale wiecie, naprawdę jestem z siebie niezmiernie zadowolona, w końcu to dla mnie duże i poważne osiągnięcie, zaraz po FCE, to najważniejszy egzamin jaki dotychczas przeszłam. I z tą świadomością czuję sie cudooownie, więc Święta Wielkanocne będą dla mnie bardzo spokojne, a wycieczka do Chorwacji na pewno udana i też na chillu.

W sumie mogłabym powiedzieć, że prawdziwe sukcesy kończą się przecież zawsze na wygranych, a tu jednak nowe doświadczenie sprawiło, że wydaje mi się, że jest to trochę inaczej. Wiadomo, że rezultaty naszych działań najlepsze są, gdy rzeczywiście zostajemy zwycięzcami w pełni. Ale po ostatnim meczu w Lublinie, mogę śmiało stwierdzić, że mimo przegranej, czuję się silna jak nigdy. Pierwszy raz chyba aż tak zgrałam się z laskami z drużyny, że naprawdę, dumna jestem także z naszego zespołu po takich przejściach i ponownych próbach całkowitej przebudowy. Zabrakło tylko paru goli, troszkę szczęścia. Ale w końcu udało nam się osiągnąć zgranie, a to już coś motywującego! Po prostu są takie sukcesy, które nie są widoczne, a takie właśnie tkwią w naszych głowach. Mimo wszystko, jesteśmy świetne:) Błędy to jeszcze nie klęska. Jeździć samochodem potrafię, więc  wynik uzyskałam pozytywny. Grać w piłkę umiemy, więc gramy na miarę swoich sił, a to, że wynik nie zawsze jest zadowalający to kwestia jakichś niedociągnięć. Sukcesy przeplatają się z porażkami, no takie jest życie. Ważne, by dążyć do zaspokojenia swoich ambicji. 

Zapraszam na Fanpage Sybilli, który teraz prowadzę - KLIK

bluzka - KLIK