Nowy dach, okna, elewacja. Na górze wydzielone pokoje, każde z łazienką. W magazynach sprzęty specjalistyczne, łóżka medyczne. A jeszcze niedawno był to opuszczony budynek po szkole, żółto-czerwono-pomarańczowy. Obdrapane ściany, poniszczone okna, chaszcze wokół. Zmiana przeznaczenia tego miejsca wydawała się niemożliwa. 3 panie zobaczyły w nim jednak potencjał. Budynek, który wcześniej służył społeczeństwu, może znowu to robić i teraz. Po licznych zmaganiach może wreszcie dać dom. Dom ukojenia. Zapewniający przede wszystkim godne starzenie się.
Brakuje samego wykończenia. Brakuje podjazdów dla karetek, parkingów dla niepełnosprawnych, drugiej windy, drzwi przeciwpożarowych. Niezbędne jest utwardzenie terenu. Najbardziej teraz brakuje właśnie Ciebie.
Wpłać datek. Działajmy szybko. Nie ma innego sposobu. Ty osobiście, i my razem, my wszyscy zrealizujmy naszą wspólną misję społeczną – pomóżmy. Fundamenty już za nami, brakuje naprawdę niewiele. Twój skromny wkład, nawet te 10zł może pomóc finalnie otworzyć hospicjum w Dęblinie.
· Link do zbiórki: https://www.siepomaga.pl/hospicjum-deblin?fbclid=IwAR2H8xd5jO2RvIZMep--RR7C3WysySAbhr_JVfO0kn8xdQ-XUPJRGHDT4Kg
O budowie hospicjum, przeżytych trudach, chwilach zwątpienia, szczęśliwych momentach, dążenia do celu i przede wszystkim palącej prośbie opowiada prezes fundacji Kamilla Brodzik.
· Jak powstała fundacja?
Fundacja powstała na potrzebę – zarówno potrzebę lokalną środowiska, jak i samych pacjentów. Dwie fundatorki – Halina Kłaczyńska i Eliza Czerwińska - prowadzą przychodnię zdrowia i zauważyły, że pacjentów hospicyjnych coraz więcej przybywało. Narodowy Fundusz Zdrowia dawał coraz mniej kontraktów. Pomysł przyszedł więc sam - chciałyśmy pozyskiwać środki na opiekę nad osobami potrzebującymi, także nad ich rodzinami. Wspomóc. W założeniu chciałyśmy objąć ich opieką domową, wesprzeć różnymi środkami i metodami. I tak czynimy, od 2. Września 2015 roku mając pod opieką medyczną ok. 100 podopiecznych. Zespół specjalistów pracuje nie tylko z pacjentem, ale też z jego rodziną, która znosi trudy i cierpienia nie tylko chorego, ale i swoje – są oni bowiem pod opieką psychologów, terapeutów. Gdy było to dozwolone także wolontariusze przychodzili. Cały sztab ludzi pracuje z jednym podopiecznym. My, jako organizacja non-profit robimy to całkowicie bez wynagrodzenia. My, nasi mężowie, nasze rodziny. Oddaliśmy się temu, w pełni zaangażowaliśmy.
· Dlaczego hospicjum?
Pomysł hospicjum przyszedł niedługo potem. Powstał z rozmów z samymi pacjentami, z potrzeby chorych. W tym rejonie brakowało placówki stacjonarnej, była „biała dziura”. Budowa takiego miejsca to było marzenie nas 3 od początku; By stworzyć coś stałego. Wychowane w czasach czynów społecznych, chciałyśmy bezinteresownie pomóc drugiemu człowiekowi. Pełna możliwość nastąpiła, gdy zobaczyłyśmy nieużytkowany budynek. Miał coś w sobie. Był okazją, którą musiałyśmy wywalczyć.
· Jak wyglądały początki budowy?
W grudniu 2018 roku budynek wreszcie dostał się w nasze posiadanie. Sama biurokracja ciągnęła się w nieskończoność, opóźniała rozpoczęcie prac, projektów. Musiałyśmy zmienić przecież plan zagospodarowania budynku z edukacyjnego na usługi medyczne. Prace budowlane trzeba było zacząć od 0, by zamienić mury po starej szkole w budynek przystosowany pod dzienny dom opieki i hospicjum. Gdy przejęłyśmy posiadłość, obiekt był już w stanie agonalnym. Wpadł nam jednak w oko – tak, był niszczejący, starzejący się, nie było na niego pomysłu, ale wokół otaczają go piękne lasy; jest cisza, spokój, świeże powietrze. Rewelacyjne miejsce na dom, zacisze, zaułek. Dla szczęśliwców.
· Jak przebiegały prace?
Realizowałyśmy projekty, pozyskiwałyśmy fundusze z dopłat unijnych nadal sprawując opiekę domową nad naszymi podopiecznymi. Przyszła jednak pandemia. Bardzo zły okres na budowanie. Wzrosły także ceny materiałów i robocizny. Budowa stanęła w miejscu. Brak funduszy, wielki znak zapytania co dalej. Ze łzami w oczach pojechałyśmy spojrzeć na niedokończoną placówkę gotowe przyznać się, że zawiodłyśmy. A tam? Piękny śpiew ptaków. Przepiękny. Pełny obraz tego miejsca przy braku robotów budowlanych ukazał, co możemy stracić, jeśli się poddamy. Nie chcemy się poddać. To znak, że musimy dokończyć to, co zaczęłyśmy.
· Co jest teraz niezbędne?
Już we wrześniu musi ruszyć projekt finansowany przez Urząd Marszałkowski. Jeżeli nam się nie uda to projekt przepadnie. 25 osób zostanie bez opieki. I to jest dla nas w tym momencie najtrudniejsze. Nie mamy na to pieniędzy. Termin realizacji projektu mija. Trzeba otworzyć dół, położyć podłogi, pomalować ściany, wstawić sprzęt i przyjąć pacjentów. W tym miesiącu!
Każde dziecko rodzi się w bólach. Ale po nich nastąpi piękny poród i narodziny tego miejsca. Tak sobie to tłumaczymy, lecz na jak długo wystarczy nam jeszcze tych tłumaczeń? Firmy wykonują swoją robotę. Nabór pracowników do projektu jest - podejmujemy współpracę z różnymi lekarzami, specjalistami, terapeutami. Sam projekt i sami pacjenci to nie wszystko – to całe grono ludzi, które zapewni powodzenie temu miejscu – my otoczymy opieką 25 osób, a drugie 25 dostanie pracę. Gdyby tylko podłogi na dole nie straszyły...
Jesteśmy już na skraju wyczerpania emocjonalnego, fizycznego i przede wszystkim finansowego. Mamy spojrzeć w oczy naszym podopiecznym i ich rodzinom i powiedzieć, że nie dałyśmy rady? To oni najbardziej w nas wierzą, jak nikt inny rozumieją celowość naszych działań. Bowiem na każdym etapie życia człowiek faworyzuje inną wartość. W podeszłym wieku jest to przede wszystkim godne starzenie się. Wyzbyte bólu, a pełne miłości.
· Hospicjum budujemy – Twojego wsparcia potrzebujemy!
Wierzę w dobroć ludzkich serc. Nie bądźmy obojętni. Chcemy, by zmiana adresu na tej ziemi była lekka i łagodna – bez bólu, cierpnienia i łez. Mamy nadzieję, że za pół roku przyjmiemy tam pierwszych pacjentów i to nie 15, nie 20, ale 30, czyli tyle ile mamy miejsc. Chciałabym, żeby nie było potrzebujących, żeby te łóżka stały puste. Ale czasy są takie, a nie inne - społeczeństwo się starzeje, ludzie chorują, medycyna idzie na przód, ale nie zawsze i nie dla wszystkich. Potrzebujemy tego miejsca. Jest niezbędne w tym rejonie. Dziś prosimy, a chcemy móc dziękować. Naszym marzeniem jest, by za te pół roku móc zaprosić tu wszystkich, którzy nas wspierali, wszystkich, którzy w nas wierzyli; byśmy mogli otworzyć to, czego tak pragniemy – czyli Centrum edukacyjno-opiekuńcze „Zdrowie” w Dęblinie po dawnej szkole w Stawach.
Karolina Słomka
Warto pomagać :D Aktualnie pracuję przy hospicjum
OdpowiedzUsuńProwadziłam bloga od 7 lat i przypadkowo został usunięty. Niestety nie mogę go odzyskać, kontaktowałam się nawet z google. Lubię bardzo tworzyć, więc założyłam nowego : rilseeee.blogspot.com . Będzie mi bardzo miło za obserwację! :)
Cieszę się że ze szkoły do której chodziłam powstała taka inwestycja jak hospicjum bynajmniej budynek nie popadł w ruinę z tego co widzę odwiedzając rodzinne strony a ze Staw pochodzę bardzo podupadlo kiedyś tętniło tam życie a teraz zaniedbane
OdpowiedzUsuń