The one truth I know about Christmas

Zapewne wielu z Was cieszy się z nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia, a już na pewno z dwóch tygodni wolnego. W końcu przyda nam się odpoczynek od tego całego stresu i masy nerwów, chociaż nie ukrywam, że dzisiejszy dzień będzie jednym z  najgorszych pod względem przygotowywania: sprzątania, pieczenia, gotowania, zmywania... tak, to będzie na pewno pracowity dzień. Co jednak ciągle zastanawia mnie, gdy myślę o świętach? Zapraszam do czytania dalej. 

Nie uszło mojej uwadze, że święta przybrały już dość świecką formę; spowszedniały. Największy na to wpływ mają niestety media. Milion reklam odzwierciedlających jak "magiczny" jest to czas, przywołując, znane nam, piękne wartości: bliskość rodziny, chwile spokoju, zdrowia, szczęścia, pomyślności, mające na celu (nie oszukujmy się) kupienie jedynie jakiegoś bezużytecznego gówna. Już nie wliczając trylionów pomysłów na prezenty, które przecież trzeba podarować, by okazać bliskim swoją wdzięczność za to, że są. Ah, jakie to wzruszające, nie? Wpajają nam to, co chcielibyśmy usłyszeć przedstawiając je w taki sposób, abyśmy myśleli, że jest to takie piękne, a my jesteśmy tacy dobroduszni. 

Najśmieszniejsze jednak jest to: od kiedy jesteśmy tak bardzo pobożni? Świąteczne ozdoby widniały na mieście już od listopada, a szum wokół świąt stale się natężał osiągając teraz swoje apogeum. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że większość ludzi traktuje je tylko jako okazję do otrzymania prezentów, najedzenia się, może czasem nawet wykazania czy odwiedzenia dalszej rodziny. Okej, to jeszcze można zrozumieć, lecz ubierając choinkę, składając sobie życzenia przy dzieleniu się opłatkiem i wypełniając wszystkie te tradycje, należy zastanowić się co to dla nas oznacza. Jaki sens ma robienie tego, jeśli nie mamy w tym żadnego celu? Jedni mogą powiedzieć, że chodzi tu o atmosferę, klimat czy "magię świąt", rodzinne grono, ogólnie wesołości, radości, miłości (co właśnie też wpajane jest przez media, ale mniejsza o to). Prawdą jednak jest, że myśląc tak, zostajemy z przekonaniem, że jest to szczere. Przykro mi, ale widząc w świętach tylko to, wszystko staje się fałszywe i sztuczne. Prawdziwym obliczem świąt jest coś innego, co każdy wierzący i praktykujący chrześcijanin na pewno wie.
W końcu są to przecież Święta Bożego Narodzenia. A głupio chyba nie zaprosić na nie solenizanta, prawda?

KLIK // KLIK // KLIK // KLIK